Klasyfikacja: Szkodnik lawirujący, pasikonik polityczny o zmiennej pozycji systematycznej.
Opis: Bezkręgowiec medialny, nałogowo uzależniony od rozgłosu, zatrzymany w stadium rozwojowym enfant terrible. Nie potrafi przeżyć z dala od kamer.
Foto: Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta |
Pochodzenie i ewolucja: Życie Jacka Kurskiego układało się fajnie i normalnie aż do wczesnych lat 90. XX wieku. Był błyskotliwym dziennikarzem, młodym „pistoletem”, drapieżnym i z pazurkami. Każdy z kimś tam sympatyzuje, a tak się złożyło, że Jacek Kurski sympatyzował z prawicą, nie lubił zaś liberałów, lewicy i „postkomuny” – ale to przecież nic złego. Ukąsiła go jednak polityka partyjna, co dla publicysty z temperamentem i parciem na szkło stanowi szatańską pokusę. Film „Nocna zmiana” (1994), współrealizowany przez Kurskiego na podstawie książki jego współautorstwa „Lewy czerwcowy” (1993) zawierał już znak rozpoznawczy twórcy: charakterystyczną dawkę agitpropu i twórczego manipulowania rzeczywistością.
Kto
inny uznałby, że do trzech razy sztuka i że lepiej być po prostu solidnym dziennikarzem
(jak choćby starszy brat Jacka, Jarosław) niż niespełnionym politykiem. Kto
inny – może tak, ale nie Jacek Kurski. Wstąpił więc z kolei do PiS-u, aby jednak
wkrótce z niego odejść i znaleźć się w Lidze Polskich Rodzin. Dwa lata później pokłócił
się z LPR-em i powrócił na łono PiS-u. W roku 2005, po dwunastu latach odysei, karta
się odwróciła: PiS wygrał wybory, zdobywając 155 mandatów, a jeden z nich
przypadł Jackowi Kurskiemu. Jego talent brutalnego propagandzisty, dla którego skrupuły
nie są problemem, znalazł zastosowanie w kampanii prezydenckiej Lecha
Kaczyńskiego. Kosztowało to Kurskiego krótkotrwałe wykluczenie z PiS-u za chwyt
poniżej pasa z legendarnym „dziadkiem z Wehrmachtu” Donalda Tuska, ale takie
drobiazgi Jacek Kurski wlicza sobie w koszty. Przykrość drobna, a mit o
skuteczności – podbudowany.
Tym razem Kurski surfował na wzbierającej fali
razem ze zwycięskim obozem braci Kaczyńskich. Powstała IV RP, surrealistyczne
państwo, w którym prezydent był naturalnym klonem szefa partii (a następnie
premiera). Jacek Kurski sam mianował siebie „bulterierem” obu braci. Miał nim
być wiernie i dozgonnie. W chwilach uniesienia czasem się wygaduje takie
głupstwa.
Choć
pierwszy projekt IV RP runął w 2007, Kurski utrzymał mandat w przyśpieszonych
wyborach, a w 2009 znalazł się w Parlamencie Europejskim. Jako eurodeputowany,
z dala od krajowych mediów, przygasł i zmarniał. W tym okresie słychać było o
nim raczej z powodu wyskoków pozapolitycznych i perturbacji osobistych (którymi
nie będziemy się zajmować). W 2011 w wyniku spisków pałacowych wewnątrz PiS-u
został usunięty z partii i niebawem przyłączył się do swoich towarzyszy niedoli
ze Zbigniewem Ziobrą na czele, tworząc Solidarną Polskę. Rachunki, ile partii
obskoczył Jacek Kurski ruchem pasikonika, pozostawiamy Czytelnikom jako
ćwiczenie domowe. W każdym razie wydawało się, że mosty zostały spalone. Fala
opadała. W eurowyborach 2014 Kurskiemu się nie powiodło. Zrezygnowawszy z
funkcji, jakie pełnił w Solidarnej Polsce, ogłosił, że udaje się na urlop polityczny. W chwilach przygnębienia czasem się wygaduje takie głupstwa.
Urlop
zaczął się w czerwcu, a skończył w lipcu tego samego roku. Ni stąd, ni zowąd,
Jacek Kurski pojawił się na konwencji PiS-u, nie jako bulterier, lecz raczej w
roli Lassie, owczarka szkockiego. Za tę nielojalność wobec Zbigniewa Ziobry został
ostatecznie wyrzucony z Solidarnej Polski, ale można przypuszczać, że mołojecka
fantazja wiecznego enfant terrible rozbawiła prezesa Kaczyńskiego. Pogodził się
on zapewne z faktem, że Jacek Kurski nie wchodzi w trwałe związki – działa na
własny rachunek i zaspokaja własne ambicje. Wszystko mu jedno, byle był wokół
niego szum. I często zapomina, że pycha zapowiada ruinę, albowiem kiedy bogowie
chcą kogoś zgubić, na początek odbierają mu samokrytycyzm.
Wielomiesięczne
przymilanie się byłego bulteriera, a obecnego „konsultanta” do przywództwa
PiS-u odniosło skutek. Niedawne podziały straciły na znaczeniu, gdyż Solidarna
Polska tak czy owak weszła w koalicję z PiS-em. W wyborach 2015 Jacek Kurski nie
kandydował, formalnie pozostał bezpartyjny, ale dostał na pociechę wspaniałą
zabawkę, coś akurat w jego guście: po dwóch miesiącach spędzonych w poczekalni
(jako podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury) 8 stycznia 2016 objął
prezesurę zarządu Telewizji Polskiej S.A., nazywanej odtąd przez lud TVPiS-em.
Tej nazwy będziemy się trzymać, oddaje ona bowiem trafnie charakter nowego
medium „narodowego”.
Obecna szkodliwość: Aby ją ocenić, wystarczy włączyć na chwilę któryś z głównych kanałów telewizji publicznej. Niemal wszyscy odpowiedzialni za programy publicystyczne i informacyjne odeszli lub zostali zwolnieni, a tych, którzy pozostali, czekają następne etapy redukcji, w tym zwolnienia grupowe. Ale nic to: absolwenci Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu też gdzieś muszą pracować ku chwale ojczyzny i ojca Rydzyka. Cytując rzecznika klubu parlamentarnego PiS, Beatę Mazurek (która również doczeka się hasła w naszym „Atlasie”), narracja medialna, z którą nie zgadza się obóz PiS, przestała istnieć. Powiemy więcej: przestał istnieć standard telewizji publicznej. „Rzetelna informacja” stała się eufemistycznym synonimem propagandy partyjnej.
Obecna szkodliwość: Aby ją ocenić, wystarczy włączyć na chwilę któryś z głównych kanałów telewizji publicznej. Niemal wszyscy odpowiedzialni za programy publicystyczne i informacyjne odeszli lub zostali zwolnieni, a tych, którzy pozostali, czekają następne etapy redukcji, w tym zwolnienia grupowe. Ale nic to: absolwenci Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu też gdzieś muszą pracować ku chwale ojczyzny i ojca Rydzyka. Cytując rzecznika klubu parlamentarnego PiS, Beatę Mazurek (która również doczeka się hasła w naszym „Atlasie”), narracja medialna, z którą nie zgadza się obóz PiS, przestała istnieć. Powiemy więcej: przestał istnieć standard telewizji publicznej. „Rzetelna informacja” stała się eufemistycznym synonimem propagandy partyjnej.
Kiedy
ulicami centrum Warszawy przechodzi wielotysięczny marsz KOD-u, newsem dnia
jest prezes Kaczyński wygłaszający monotonne kazania do internautów. Kiedy
prezydent Obama mówi coś niewygodnego dla PiS-u podczas szczytu NATO, cenzuruje
się Obamę (a nuż „ciemny lud to kupi”, a zagranica nie zauważy). Gdyby prezenterów
wiadomości przebrać w wojskowe mundury, niezapomniany redaktor Tumanowicz popłakałby
się z nostalgii za stanem wojennym: złudzenie byłoby pełne. Z lat PRL-u
pochodzi też anachroniczna wiara, że kto ma media państwowe, ten ma prawdziwą władzę
– tak jakby we współczesnym świecie brakowało alternatywnych źródeł informacji.
TVPiS
1 i TVPiS Dezinfo straciły wielu widzów, za co naburmuszony prezes Kurski wini
nie swoją politykę, tylko dane telemetryczne Nielsena (firmy, która rozwinęła
metody badania oglądalności w czasie, gdy powstawała telewizja). Rozumiemy, że
kiedy Jacek Kurski przeziębi się i dostanie gorączki, winien będzie termometr,
a kiedy przekroczy dozwoloną prędkość, policyjny radar zostanie ukarany
mandatem.
- Z tym Wehrmachtem to lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi. [nieoficjalnie przed nagraniem w studiu w czasie kampanii prezydenckiej w październiku 2005, potwierdzone przez kilku świadków]
- [Ziobro] dzisiaj przeżywa dramat, bo delfin okazał się leszczem, jeśli nie leszczykiem, który pozbawiony jest wizji, pomysłu, wyposażony w charyzmę trzęsącej się galarety. [reakcja na wyrzucenie z Solidarnej Polski]
- Szanowni Państwo, w wielu krajach aplauz wyraża się poprzez gwizdy, dlatego witam również cudzoziemców w Opolu. [reakcja na wygwizdanie przez publiczność festiwalu opolskiego 6 czerwca 2016]
Indeks
Aktualizacja nadzwyczajna (2 sierpnia 2016): Jak donosi prasa, Rada Mediów Narodowych odwołała Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVPiS. Stało się to zaledwie dwa dni po opublikowaniu powyższego hasła. Redakcja „Atlasu” niebawem wyda w tej sprawie specjalny komunikat.
Aktualizacja nadzwyczajna aktualizacji nadzwyczajnej (nadal 2 sierpnia 2016): RMN zebrała się ponownie, zmieniając własną decyzję: Jacek Kurski pozostanie prezesem do października, a może i dłużej (jeśli wygra konkurs na zajmowane obecnie stanowisko). W tej sytuacji wstrzymamy się z komunikatem specjalnym, natomiast będziemy czujnie śledzić dalsze lawirowanie Jacka Kurskiego i rejestrować wyrządzane przezeń szkody.
Aktualizacja nadzwyczajna aktualizacji nadzwyczajnej (nadal 2 sierpnia 2016): RMN zebrała się ponownie, zmieniając własną decyzję: Jacek Kurski pozostanie prezesem do października, a może i dłużej (jeśli wygra konkurs na zajmowane obecnie stanowisko). W tej sytuacji wstrzymamy się z komunikatem specjalnym, natomiast będziemy czujnie śledzić dalsze lawirowanie Jacka Kurskiego i rejestrować wyrządzane przezeń szkody.